Krucjata po klubach.




Bez zbędnych wstępów, nie lubię i to nie jest moja fanaberia, lecz argumenty, które ostatnio potwierdziłam we mojej krucjacie po klubach.

Wchodząc od razu płacisz co najmniej 10-20 złotych za co, nie wiadomo, było nie było, plus pieczątka, na dłoni lśni, szkoda że na czole jej nie stawiają, nie musieli by się panowie z ochrony fatygować i co którąś osobę łapać za nadgarstek, potwierdzając zakup i możliwość ponownego wejścia. Przy pieczątce od razu, załapuję się na macanie torebki, oczywiście że seksistowskie, a co ja w niej niby miałabym wnieść, trzy małpki maksymalnie.

Dobrze, jestem weszłam, pieczątka lśni, kierunek szatnia 2 złote, no pewnie ! i numerek od szatni który trzeba pilnować, bo inaczej nie odzyskam płaszcza.

I, co ukazuje się moim oczom, chmara ludzi w półmroku, stojąco- tańczących. Otumania obuch spoconych ciał i perfum różnej maści i kategorii, tego to akurat nie rozumiem, czemu tam jest tak duszno i gorąco, pot spływa po czole po pięciu minutach, no chyba że makijaż szpachlą nakładałaś, pachnąc przy tym każdym tylko nie sobą.

Przejdźmy dalej na bank nie ma gdzie siedzieć, bo albo rezerwacja za 2 godziny i nie można usiąść bo cię przegonią, dlaczego nie mama pojęcia, albo zajęte.

Ok. idę do baru, a potem może popodskakuję przy ścianie bo na parkiecie z drinkiem , NO WAY. Przy barze kolejka na 10 minut, hierarchia, rzecz jasna, najpierw koledzy, potem stali bywalcy, potem reszta gawiedzi, wyglądamy jak młode pelikany karmione przez matkę, ja, ja przepraszam ja, ja – jaja to są jak ktoś z boku popatrzy.

Ale nic straconego w końcu jestem tam jako obserwator, gdy już się dopchnęłam, moim oczom ukazują się trzy barmanki, śliczne, młode, z cyckami na wierzchu, piercingiem, a wymalowane tak, że wydaje się że na twarzy maja same oczy, nie wiem skąd się biorą, ale fajnie.

Podaje Ci drinka 30 zł wzwyż, spokojnie nie pije dużo, może przeżyje do końca miesiąca o chlebie i margarynie, cholernie drogo. Okej, w tył zwrot kieruję się ku sali i swoim przerażonym przyjaciołom.
Czas na parkiet, odkrywam, że elementy makareny w tańcu nie są już modne, tak dawno nie byłam, ale tańczę , kolka tańczę.

Na parkiecie to mowa ciała przemawia, dostajesz przypadkiem z łakocia w nerę, mężczyźni przypadkiem  się ocierają raz z przodu raz z tyłu, nie wiem, sprawdzają czy sięgną, ok. starczy jak na pierwszy raz, wracam do swoich.

W końcu nasza paczka siada i  tak nie rozumiemy ani sławo, a drę się w niebogłosy, muzyka łubu dubu, czyli wirtuoz z przejawami beztalencia nadaje bit, z zawołaniami rzecz jasna „Jedziemy , ręce do góry, pop pozdrowienia dla Anki” – taka droższa wersja wiejskiej pohulanki.

Dobrze czas na kolejny etap klubowego życia, mianowicie łazienki – uwaga nieodpłatna - szok - co szefostwo klubu boi się że będą goście szczać pod stoliki - może i słusznie.
Kolejka taka długa, że dwa razy zdąży ci się zachcieć, ale te bardziej wstawione – to nie ma nic wspólnego z emancypacją - pędzą do męskiego – sikać na Małysza- no chyba, że z innej przyczyny tam się znalazły – ok, nie oceniam, bywa.

Rozglądam się, w pełnym światłe widać tak wymalowane dziewczyny że zlot transwestytów przepadł by w tłumie, bez niczego, to jest wręcz nie prawdopodobne, że im się to z twarzy nie zsunie. Rzęsami to mogą sobie nawzajem ręce suszyć. Włosy na tapir, doczepki we wszystkich kolorach tęczy, plus tipsy, tak długie i piękne, że już rozumiem dlaczego po dwie wchodzą do kibla. Uwaga strój, 

jedziemy w dół, cycki na obojczyku, tak ściśnięte że zastanawiałam się czy tak można, oczywiście widać kawałki stanika, buty na platformie, ze 30 centymetrów obcas, co drugi przezroczysty jak z dobrych czeskich pornoli. Prześwitująca koronka jako sukienka o długości 8 centymetrów, za biodra – pończochy musi być widać, całe rzecz jasna. A do tego motywy łańcuchów, ćwieki,  albo skurzane czy też eko spódniczki, a tak napięte, że ja słyszę kwiczenie tej świni z której zostały zrobione. Ok już mi się odechciało sikać, trafiłam na zlot dziwolągów, przecież to piękne młode dziewczyny, co one sobie zrobią za 10 czy 20 lat. Nawet nie chcę o tym myśleć…

I na tym skończyłam moją krucjatę do klubów. Moje doświadczenia to spędziłam półtora godziny w dziwnym, głośnym miejscu, wydałam około 100 złotych( wejściówka, szatnia, dwa drinki) napatrzyłam się na mól de dziewczyny poprzebierane w stroje z halloween, jestem przerażona,  wolę zdecydowanie barowe życie. Więcej się nie wybieram… Choć nigdy nie mów nigdy.


Share this:

1 komentarz :

  1. "że ja słyszę kwiczenie tej świni z której zostały zrobione" :D rozwaliłaś mnie tym tekstem. Zresztą nie jedynym "mohery wracające z nocnych egzorcyzmów" to o tej godzinie są jeszcze msze?
    Masz dużo racji w swoich spostrzeżeniach, sporo kobiet na imprezach zachowuje się, jakby to powiedzieć, dość prosto więc prosty sposób są przez mężczyzn traktowane.
    Może to brutalnie brzmi ale patrząc na nawalone laski, wytaczające się z męskich toalet, z plamami wymiocin, sypiące wulgaryzmami to przy nich gumowe lalki są wcale atrakcyjną alternatywą.

    OdpowiedzUsuń

 
Copyright © Ewa Freya. Designed by OddThemes